TYTUŁ Zanim zostaliśmy nieznajomymi
"Wiolonczelistka Grace i fotograf Matt spędzają razem niezwykły czas w Nowym Jorku. Miasto, które nigdy nie śpi, jest świadkiem ich młodzieńczego romansu. Żarliwe uczucie obojgu daje nadzieję na wspólną przyszłość, jednak niespodziewanie rozstanie i brak kontaktu łamią kochankom serca.
Piętnaście lat później Matt i Grece spotykają się przypadkiem. Wystarczy jedno spojrzenie, a dawne uczucie wraca. Czy życiowe doświadczenie pozwolą im odnaleźć odpowiedzi na pytania, nad którymi zastanawiają się od rozstania?"
Matthias Shore i Greceland Starr są studentami i mieszkają w Nowym Jorku. Poznają się w akademiku - ich pokoje sąsiadują ze sobą. Ona przyszła wiolonczelista, on przyszły fotograf, dla obojga studia to pasja i spełnienie marzeń. Od początku znajomości są nierozłączni...
...i zakochani po uszy!
Uwielbiają spędzać ze sobą czas robiąc wszystko lub cokolwiek.
Wspierają się w trudnych chwilach, pomagają nawzajem - rozumieją bez słów.
Są jak te przysłowiowe dwa kawałki jabłka pasujące do siebie idealnie.
Rok akademicki dobiega jednak końca, a przed bohaterami zmiany. Choć docelowo tylko chwilowe, potrwają jednak 15 lat, a powrót, ani łatwy, ani tak oczywisty już nie będzie.
15 lat?
Czas spowoduje duże zmiany zarówno w życiu Matta, jak i Grece.
Czy ich gorące i namiętne uczucie przetrwa?
Czy będą umieli zaakceptować siebie na nowo?
A może czas wyleczył rany, a między bohaterami nie pozostało nic oprócz młodzieńczego zauroczenia sprzed lat?
***
Książka podzielona jest na cztery części, które ukazują jak perfekcyjnie autorka wykorzystuje retrospekcje, by zaciekawić czytelnika, wprowadzić go w nastrój i stworzyć wyjątkowy klimat. Każda z tych części to pierwszoosobowa narracja Matta i Grece, dzięki czemu możemy jeszcze mocniej wczuć się w losy bohaterów.*
"Zanim zostaliśmy nieznajomymi" to powieść, która urzekła mnie już samą okładką - zawartość książki w pełni jej dorównuje. Nietuzinkowy tytuł również mnie zaciekawił, jest w nim także nutka romantyzmu. Autorka w niesamowity sposób wykreowała głównych bohaterów - mocne charaktery, jednak tak kruche względem uczucia. Poznając ich odnosimy wrażenie, że są tacy idealni, niestety mają za sobą trudne życie rodzinne, a przyszłość do łatwych też należeć nie będzie. Uczucie, które połączyło Grece i Matta - choć piękne to ciężko je sobie wyobrazić w życiu codziennym - nie przeszkadza to jednak wcale, wręcz przeciwnie - śmiejemy się i ocieramy łzy wraz z głównymi bohaterami. Ciężko oderwać się od czytania, książka jest pełna ciepła i delikatności, aż ma się ochotę na więcej i więcej - ja na pewno sięgnę po inne tytuły Renee Carlino.
Polecam!
***
Pozdrawiam
P.
Matthias Shore i Greceland Starr są studentami i mieszkają w Nowym Jorku. Poznają się w akademiku - ich pokoje sąsiadują ze sobą. Ona przyszła wiolonczelista, on przyszły fotograf, dla obojga studia to pasja i spełnienie marzeń. Od początku znajomości są nierozłączni...
...i zakochani po uszy!
Uwielbiają spędzać ze sobą czas robiąc wszystko lub cokolwiek.
Wspierają się w trudnych chwilach, pomagają nawzajem - rozumieją bez słów.
Są jak te przysłowiowe dwa kawałki jabłka pasujące do siebie idealnie.
Rok akademicki dobiega jednak końca, a przed bohaterami zmiany. Choć docelowo tylko chwilowe, potrwają jednak 15 lat, a powrót, ani łatwy, ani tak oczywisty już nie będzie.
15 lat?
Czas spowoduje duże zmiany zarówno w życiu Matta, jak i Grece.
Czy ich gorące i namiętne uczucie przetrwa?
Czy będą umieli zaakceptować siebie na nowo?
A może czas wyleczył rany, a między bohaterami nie pozostało nic oprócz młodzieńczego zauroczenia sprzed lat?
***
Książka podzielona jest na cztery części, które ukazują jak perfekcyjnie autorka wykorzystuje retrospekcje, by zaciekawić czytelnika, wprowadzić go w nastrój i stworzyć wyjątkowy klimat. Każda z tych części to pierwszoosobowa narracja Matta i Grece, dzięki czemu możemy jeszcze mocniej wczuć się w losy bohaterów.*
"Zanim zostaliśmy nieznajomymi" to powieść, która urzekła mnie już samą okładką - zawartość książki w pełni jej dorównuje. Nietuzinkowy tytuł również mnie zaciekawił, jest w nim także nutka romantyzmu. Autorka w niesamowity sposób wykreowała głównych bohaterów - mocne charaktery, jednak tak kruche względem uczucia. Poznając ich odnosimy wrażenie, że są tacy idealni, niestety mają za sobą trudne życie rodzinne, a przyszłość do łatwych też należeć nie będzie. Uczucie, które połączyło Grece i Matta - choć piękne to ciężko je sobie wyobrazić w życiu codziennym - nie przeszkadza to jednak wcale, wręcz przeciwnie - śmiejemy się i ocieramy łzy wraz z głównymi bohaterami. Ciężko oderwać się od czytania, książka jest pełna ciepła i delikatności, aż ma się ochotę na więcej i więcej - ja na pewno sięgnę po inne tytuły Renee Carlino.
Polecam!
***
Pozdrawiam
P.
*jeden z rozdziałów jest jednak odstępstwem od tej reguły - nie będę jednak spoilerować, przeczytajcie sami :)
napisałaś krótko i na temat, więc ja też tak zrobię - chętnie przeczytam! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę przyjemnej lektury :) Pozdrawiam!
UsuńChętnie sięgnę po tą lekturę :)
OdpowiedzUsuń